Ustałam
naprzeciwko wielkiego lustra w łazience, by sprawdzić swój strój. Nie zrozumcie
mnie źle, nie stroiłam się dla Justina .. Po prostu jestem świadoma swojego
wyglądu. Po prostu nie chcę wyglądać jak gówno, okej? Przestańcie mnie oceniać!
Uśmiechając
się do siebie, wyszłam ubierając buty i ruszyłam w stronę drzwi frontowych –
Hej, ty też dziś wychodzisz? – Zapytała Kayla, która miała na sobie uniform,
ponieważ dziś przypadała jej zmiana.
- Justin
chciał wyjść, więc idziemy coś zjeść w restauracji – Wyjaśniłam, otwierając
drzwi.
- Oh, super.
Atlanta dziś pracuje, więc ją spotkacie – Powiedziała Kayla, dopinając ostatnie
guziki jej białej koszuli.
- Ta, włącz
klimatyzację, żebyśmy się nie ugotowały, jak wrócimy. Do zobaczenia! –
Uśmiechnęłam się, zamykając drzwi, po tym, jak usłyszałam jak odpowiada „pa”.
Sprawdziłam
godzinę w swoim telefonie, byłam spóźniona pięć minut. Skrzywiłam się, mam
nadzieję że nie będzie zły. Weszłam do restauracji i podeszłam do baru –
Przyszedł już Justin Bieber? – Zapytałam.
- Taa,
jakieś dziesięć minut temu. Siedzi przy stoliku koło jeziora – Wyjaśnił barman.
Podziękowałam mu i zamówiłam dietetyczną cole, nie mogłam jeszcze legalnie pić
alkoholu. Wiem, do bani, prawda?
Jest tu od
całych dziesięciu minut …
Chwyciłam telefon
w dłoń. Momentalnie zatrzymałam
się i zastygłam, widząc scenę przede mną (LINK).
Udałam się do stolika, gdzie siedział Justin (LINK),
który patrzył w dół, prawdopodobnie robiąc coś na telefonie. Chłodna bryza
zawiała, kiedy wyszłam na zewnątrz – Hej – Powiedziałam, kiedy podeszłam
bliżej. Podniósł głowę, wstając , odsuwając tym samym krzesło.
Odskoczyłam
szybko, kiedy dzbanek z wodą przechylił się i spadł ze stołu, rozpryskując się
na podłodze i rozlewając płyn – Cholera – Wymamrotał, odstawił swoje krzesło i
pochylił się, żeby sprzątnąć.
- Nie
dotykaj tego! – Podeszłam, a on cofnął się kilka kroków i popatrzył na mnie –
Skaleczysz cię – Dodałam. Skionął i wybrał większe fragmenty, kładąc je obok
poręczy.
-
Przepraszam – Wymamrotał, pocierając szyję.
- Nie martw
się o to – Uśmiechnęłam się do niego, kiedy usiedliśmy przy stole. On usiadł
ostrożnie naprzeciwko mnie, uderzając w widelec i powodując brzdęk. Widelec
prawie spadł, ale w ostateczności złapał go i położył obok noża. Zachichotałam,
patrząc na niego – Cały czas jesteś taki niezdarny?- Zapytałam z uśmiechem.
- Nie –
Odpowiedział nieśmiało. Zaśmiałam się cicho, kiedy przyniesiono moją
dietetyczną cole. Patrzył jak chłopak stawia ją przede mną i uśmiecha się.
Podziękowałam mu grzecznym „dziękuję” i upiłam łyk.
- Zamówiłeś
coś do picia? – Zapytałam, stawiając swój napój na stół.
- Ja uhm,
zamówiłem nam w zasadzie – Wymamrotał. Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć,
ale ktoś stojący za mną, mi przerwał. Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam
Atlantę, stawiającą butelkę z szampanem Dom Perignon Rose w
lodzie przed nami na stole – Mam nadzieję, że się nie gniewasz.. – Powiedział
nieśmiało.
- Nie, w
zasadzie to nie – Odpowiedziałam powoli z uśmiechem. Skąd wiedział że
uwielbiam loved Dom Perignon Rose.
Oh, cześć –
Powiedziała Atlanta uśmiechając się do mnie – Chcesz, żebym przyniosła ci menu?
– Zapytała. Kochałam to, że nie dokuczała mi z powodu wyjścia z Justinem. Była
taka, dopóki wiedziała, że coś czuję do drugiej osoby.
- Nie, użyję
Justina, kiedy skończy – Uśmiechnęłam się, a ona puściła mi oczko i powędrowała
z powrotem do restauracji – Nigdy mi nie mówiłeś, jak znalazłeś to miejsce –
Powiedziałam, spoglądając na Justina.
- Mój
manager wybrał je, nie dopuszczacie tu paparazzi prawda? Więc powiedział, że to
będzie świetna przerwa – Wyjaśnił. Zauważyłam, że często oblizywał usta,
mówiąc.
- Yeah, mój
tata jest bardzo surowy w sprawach ochrony – Uśmiechnęłam się, a on
odpowiedział mi tym samym –To naprawdę piękny stolik, swoją drogą – Dodałam,
wkładając trochę włosów za ucho, żeby nie latały po całej twarzy – Wybrałeś je?
- Ja uh, to
.. to przez ten wiatr – Powiedział, bawiąc się zegarkiem na nadgarstku.
- Oh, jasne
– Uśmiechnęłam się – Przy okazji, wyglądasz naprawdę dobrze, lubię twój top –
Zaśmiałam się – Skąd jest?
- Dziękuję …
W zasadzie to nie pamiętam – Uśmiechnął się nieśmiało – Wyglądasz pięk-uh,
ładnie, um – Powiedział szybko, ja zachichotałam. Był zdenerwowany?
Spojrzałam
na butelkę szampana i sięgnęłam po nią w tym samym czasie co Justin, nasze
palce dotknęły się na chwilę. Zabrałam swoją dłoń i wypuściłam mały chichot, a
on uśmiechnął się i złapał za moją szklankę. Obserwowałam, jak wlewa lśniący
płyn najpierw do mojej szklanki, jaki gentelman.
Uśmiechnęłam
się i mruknęłam „dzięki” i sięgnęłam po swoją szklankę, kiedy on napełniał
swoją. Wzięłam łyk szampana i pozwoliłam, żeby moje oczy się zamknęły, w
dodatku prawię kujnęłam, kiedy połknęłam płyn – Smakuje ci? – Zapytał.
- Taaa,
uwielbiam to – Powiedziałam, co mogło zabrzmieć dwuznacznie i otworzyłam oczy.
Parzył na moje usta. Przygryzłam wargę, przeciągając ją zębami i chciało mi się
śmiać, jak zatrzymał szkło w powietrzu, obserwując mnie.
Oczywiście
zorientował się, co robi i szybko odwrócił wzrok, czyszcząc gardło i biorąc łyk
swojego szampana, czyli to, co zamierzał zrobić pierwotnie. Uśmiechnęłam się i
zabrałam mu menu – Co zamierzasz zamówić? – Zapytałam lekko, oglądając sałatki.
- Ty .. mam
na myśli – Powiedział szybko. Spojrzała na niego, ale miał zwrócony wzrok w
stół – Miałem na myśli homara – Powiedział w końcu, wziął głęboki oddech i
odwrócił wzrok.
Otworzyłam
usta, kiedy spojrzałam z powrotem na menu. Łagodny Justin, zaśmiałam się w
głowie – Jesteście gotowi do zamówienia?- Zapytała Atlanta, włączając długopis.
Nawet nie zauważyłam, że tu była.
- Uhm, taa,
ty pierwszy – Uśmiechnęłam się do Justina i spojrzałam w dół. Modliłam się do
Jezusa, żeby nie stał się ponownie nieśmiały i cichy. Może myślał, że byłam zła
na niego, bo to był komentarz z podtekstem .. Wiem, że nie miał tego na myśli,
prawda?
- Uh,
poproszę homara z warzywami – Powiedział.
- Jest
naprawdę dobry z sałatką – Wtrąciłam się.
- Okej,
homar z sałatką, niech będzie - Dodał Justin. Atlanta wymamrotała „homar z
sałatką” i spojrzała na mnie.
- Poproszę
sałatkę Cezara, bez kurczaka - Uśmiechnęłam się do niej i oddałam menu.
- Okej,
przyniosę trochę więcej lodu, ten topnieje – Stwierdziła – Musicie poczekać
około czterdziestu minut na jedzenie. Chcecie trochę chleba? – Zapytała.
Musiałam powstrzymywać się od zaśmiania na widok jej profesjonalizmu. To dziwne
widzieć ją taką.
- Jasne –
Justin uśmiechnął się do niej. Przytaknęła i odeszła, zabierając zamówienie z
kolejnego stolika. Zapadła cisza - Przepraszam, nie chciałem tego wcześniej
powiedzieć.
- Jest
okej – Uśmiechnęłam się do niego.
- Nie, nie
jest. Wiem, że tego nie znosisz … ja po prostu .. tak wyszło .. przepraszam –
Wymamrotał. Uśmiechnęłam się do niego ciepło, nawet kiedy na mnie nie patrzył. Jest
taki słodki.
- Naprawdę
Justin, jest dobrze. Lubię cię, więc to mnie nie wzruszyło – Zachichotałam.
Podniosłam swojego szampana i upiłam, a on podniósł głowę .. nagle wyglądał na
naprawdę szczęśliwego.
- Naprawdę?
– Zapytał z szerokim uśmiechem.
- Taa –
Odpowiedziałam tym samym – Jesteś dobrym kumplem – Uśmiechnęłam się, odkładając
z powrotem szklankę. Mina mu zrzedła i mruknął „oh” – Powiedziałam coś źle? -
Zapytałam widząc, jak się bawi sztućcami.
- Nie – Mruknął.
Pochyliłam się trochę na krześle, obserwując go. Westchnął i podniósł szklankę
i upił resztę płynu. Zamrugałam kilka razy, kiedy napełnił szklankę po
raz kolejny.
- Masz
świadomość, że butelka kosztuje czterdzieści tysięcy, prawda? –Zapytałam zszokowana,
skinął i odstawił butelkę po tym, jak napełnił znów do pełna szklankę –
Wszystko okej? – Zapytałam, a on westchnął.
- Yep –
Uśmiechnął się, odkładając pustą szklankę. Siedzieliśmy w ciszy przez kilka
chwil, a on patrzył w ciemność, gdzie normalnie, zobaczyłby jezioro i słonie po
drugiej stronie.
Kurwa, co
powiedziałam? Coś przegapiłam? Ułożyłam dłonie na stole i przygryzłam
wnętrze policzka – Wasz chlebek – Zaćwierkała Atlanta, kładąc na stół tkany
koszyk i małą porcelanową miseczkę z masłem – Tutaj jest trochę tego
cholerstwa, znaczy chleba z oliwkami w środku. Jest naprawdę dobry.
- Miło –
Uśmiechnęłam się do Atlanty wiedząc, że właśnie przeklinała. Szeroko się do
mnie też uśmiechnęła i odeszła. Sięgnęłam po chleb i spojrzałam w górę, na
Justina, który mnie obserwował – Co? – Zapytałam.
- Lubię
twoją twarz – Mruknął. Gapiłam się na niego z otwartą buzią, uśmiechnął się
leniwie do mnie, po czym złapał za chleb, biorąc nóż i nakładając na niego
masło. Myślę, że jest lekko wkurzony.
- Um ..
dzięki – Powiedziałam cicho i posmarowałam mój chleb i niezgrabnie włożyłam go
do ust.
- Nie myślałem,
że się zgodzisz, wiesz – Zaczął mówić. Spojrzałam znów na niego – Wiesz, spójrz
na siebie – Powiedział wyrzucając ręce w powietrze, pokazując na mnie – Jesteś
niesamowita, a ja .. ja to ja – Zachichotał.
- Nie
nadążam.
-
Nawaliłem tyle razy .. jakbyś tego jeszcze nie wiedziała .. z paparazzi
obserwującymi każdy mój ruch – Mruknął pocierając głowę. Pochyliłam się,
słuchając – Ja, uh, ja nie wiem. Każdy normalnie mnie odrzuca od razu, bo
wszyscy automatycznie myślą, że jestem dupkiem.
- Nie jesteś
dupkiem – Powiedziałam pocieszającym tonem.
- Przez
ludzi mówiących, że jednak jestem, powoli w to zaczynam wierzyć – Mruknął.
Wydęłam wargi – Przestań, śmiejesz się ze mnie – Uśmiechnął się. Myślę, że
lubię pijanego Justina, zaśmiałam się w głowie.
- Wcale nie
– Wyszczerzyłam zęby w uśmiechu, a on potrząsnął głową.
- Właśnie,
że tak – Zachichotał – Jesteś naprawdę miłą dziewczyną, Mia – Uśmiechnął się. Awh?!
- Dzięki, ty
też nie jesteś taki zły – Zachichotałam.
- Kurwa,
jestem głodny – Mruknął, biorąc więcej chleba – Dzięki, że ze mną zjesz –
Powiedział z pełną buzią. Uśmiechnęłam się, ale to było lekko zniekształcone,
kiedy mówił z pełnymi ustami – Naprawdę się denerwowałem tym, że przyjdziesz –
Dodał i popił wszystko wodą.
- Byłeś?
- Taa,
onieśmielasz mnie – Zachichotał. Wytrzeszczyłam oczy – Jesteś poza moją ligą –
Mruknął i ułożył dłonie na głowie. Rozejrzałam się, żeby sprawdzić czy ktoś nie
jest świadkiem tej sytuacji i spojrzałam na niego.
- Justin,
jesteśmy przyjaciółmi, prawda? – Zapytałam, spojrzał w górę i przytaknął – Więc
nie obrazisz się, jak to powiem – Powiedziałam, na co on znów przytaknął –
Okej, wypij trochę wody – Powiedziałam poważnie, zaraz wybuchając śmiechem.
Śmiał się ze
mną i złapał swojego szampana. Zabrałam mu go szybko i podałam szklankę wody.
Wydął wargi, ale i tak wypił. Zaśmiałam się, kręcąc głową kiedy zaczął bełkotać
o czymś, a ja nie potrafiłam go zrozumieć.
- Po prostu
wypij wodę – Zachichotałam. Przytaknął. Po kilku chwilach śmiania się z niego i
próby zaimponowania mi, poprzez robienie bąbelków z wody – wiem to, bo mi
powiedział, cytuję: „Spróbuję ci zaimponować, patrz”. A potem zrobił jeszcze
więcej bąbelków.
Muszę
przyznać, że to było zabawne. Nie byłam na niego zła, bo praktycznie nie był
hałaśliwy będąc pijanym i nie robił niegrzecznych komentarzy na mój temat, po
prostu był zabawny. Położyłam łokcie na stole, słuchając jak mówi mi o swoich
żenujących momentach.
- Raz, jak
byłem na scenie .. prawda? Słuchasz mnie? – Zapytał, a ja przytaknęłam – Okej,
i śpiewałam i schodziłem na dół po schodach i spadł mi but i wylądował na mojej
twarzy – Zachichotał – To było żenujące, ale dokończyłem występ.
Zaśmiałam
się i popiłam swojego drinka – Wszyscy się ze mnie śmieli, ja sam chciałem się
śmiać, ale byłem w połowie piosenki i nie mogłem – Dodał, wzruszając ramionami.
- Jesteś
cudowny, o mój Boże – Wyszczerzyłam zęby w uśmiechu, a on się odwrócił.
- Muszę do
łazienki, przepraszam – Uśmiechnął się, odsuwając krzesło. Puścił mi oczko.
Zachichotałam, oglądając jak idzie. Wpadł na kogoś i przewrócił się, mamrocząc
ciche ‘przepraszam’.
Uśmiechnęłam
się do siebie i spojrzałam na jezioro. Światło, które dawał księżyc, sprawiało,
że się świeciło. Nigdy nie pomyślałabym, że mogę mieć tyle zabawy z Justinem, lubię
go słuchać. Kiedy na niego patrzysz, oczekujesz, że będzie mówił jak mężczyzna
i będzie przyzwoity, ale kiedy wypije kilka drinków, opowiada jak każdy inny
dziewiętnastolatek.
Myślę, że
nie spotkałam wielu takich osób.
- Hej, gdzie
on jest? – Usłyszałam głos Atlanty za sobą. Odwróciłam się, by a nią spojrzeć,
kiedy kładła przede mną sałatkę.
- Poszedł do
łazienki – Powiedziałam, wkładając trochę włosów za ucho.
- Dobrze się
bawisz? – Zapytała. Przytaknęłam i zaczęłam się śmiać – Co? – Zaśmiała się.
- Jest
słodki w zasadzie, o mój Boże. Na początku było dość dziwnie, ale po jego
pierwszym drinku trochę się rozluźnił i teraz cały czas gada. Aż chce mi się
krzyczeć, Atlanta. Nie uwierzysz, ile mam teraz zabawy – Zachichotałam.
- Więc, jest
w porządku? – Zapytała z uśmiechem, a ja przytaknęłam.
- Ta, nawet
powiedziałam że jestem poza jego ligą, prawie się popłakałam – Uśmiechnęłam
się, kładąc dłonie na klatce piersiowej, a ona zachichotała.
- To urocze!
– Zapiszczała i zagryzła wargę – Oh, wraca. Pa dupku – Uśmiechnęła się,
zacisnęłam pięści i mruknęłam „pa”.
- Witam
ponownie – Uśmiechnął się, ale tak normalnie, a nie radośnie.
-
Wytrzeźwiałeś? – Zapytałam, biorąc widelec.
Zachichotał
cicho – Ta, trochę – Mruknął. Wziął trochę swojego homara, a ja go obserwowałam
– Co? – Zapytał, wciąż się uśmiechając.
- Nic, ja
tylko .. to interesujące patrzeć na ciebie – Powiedziałam, oglądając jego ręce.
Zaśmiał się i wrócił do jedzenia, normalnie rozmawiając. Unikał szampana przez
jakiś czas i po prostu pił wodę. Zauważyłam, że dużo patrzy się na mnie, z
wyrazem na twarzy, który mówił, że szuka czegoś.
Zamówiliśmy
deser, jak Atlanta zabrała nasze talerze – Lody, czy ciasto? – Zapytałam,
spoglądając w menu.
- Lody.
- Smak? –
Zapytałam, wciąż przeglądając moje menu.
- Mmmmm,
miodowe .. nie, czekoladowe .. nie, waniliowe – Powiedział szybko, a ja się
zaśmiałam – Co chcesz?
- Chyba
wezmę wszystkie trzy – Wyszczerzyłam się, odkładając menu. Spojrzałam na niego.
- Oooo
, hardcore – Uśmiechnął się.
- Cholera –
Puściłam mu oczko, śmiejąc się, a on zachichotał i spojrzał znów na menu.
- Chyba
skopiuję cię - Powiedział, wciąż oglądając je – Masz dobry gust.
- Bo jestem
niesamowita, prawda? – Zachichotałam.
- Jasne, cokolwiek
powiesz –Drażnił się.
- Mam
wiarygodne źródła, więc wiesz – Zmarszczyłam brwi. Wyszczerzył oczy, ale zaraz
się rozluźnił.
- Nie
uwierzę ci w nic, jeśli tego nie przeżyję na sobie – Uśmiechnął się, patrząc na
mnie z jedną podniesioną brwią. Zachichotałam, szepcząc ciche „ew” – Oh daj
spokój, sama to zaczęłaś - Zaśmiał się.
- Ta, ale ty
możesz to zakończyć – Wciąż chichotałam.
- Nie tak
trudno to zrobić – Uśmiechnął się z tym samym flirciarskim wyrazem twarzy.
- O mój
Boże, Justinie Bieberze – Sapnęłam, zakrywając twarz. Zaśmiał się, kiedy
Atlanta podeszła, by przyjąć zamówienia na deser i tak jak powiedział Justin ..
skopiował mnie.Wzięliśmy trzy gałki miodowych, czekoladowych i waniliowych
lodów. Trochę dziwna kombinacja, ale smakowało cholernie dobrze.
Po jakiś
czterdziestu minutach później,wyszliśmy razem z restauracji – Możesz być
gentelmanem i odprowadzić mnie do mojego apartamentu – Uśmiechnęłam się do
niego.
- I tak
miałem zamiar to zrobić – Odpowiedział, kiedy szliśmy przez plac z fontanną –
Gdzie mieszkasz? – Zapytał.
- W
apartamencie dla personelu, z dala od pozostałych tutaj – Powiedziałam,
pokazując w dal na lekko oświetlone ścieżki, na lewo od nas. Jeśli poszlibyśmy
w tamtą stronę około pięciu minut, znaleźlibyśmy się na głównym obszarze, gdzie
były apartamenty gości.
Szliśmy w
dół ścieżką do mojego apartamentu w komfortowej ciszy, słuchając odgłosów
świerszczy i drzew, którymi poruszał wiatr – Dziękuję, że poszłaś ze mną na
obiad – Powiedział, kiedy przechodziliśmy obok willi z białego kamienia, lekko
oświetlonego z podwójnymi drzwiami.
- Proszę
bardzo. To lepsze niż siedzenie tu i oglądanie telewizji - Uśmiechnęłam się do
niego – Dobrze się bawiłam – Dodałam.
- Ta
–Zachichotał, pocierając bok głowy – Przepraszam jeszcze raz – Powiedział
cicho.
- Za co?
- Za bycie
trochę szalonym – Zachichotał niezręcznie.
- Jest okej,
myślę, że to było całkiem słodkie – Zachichotałam i wyjęłam klucz ze stanika,nie
oceniajcie mnie. Zauważyłam, że a mnie patrzy i uśmiechnęłam się,
pstrykając palcami.
- Oh, okej,
to um .. dobrze – Powiedział, wtykając ręce w kieszenie. Włożyłam klucz do
zamka.
- Um ..
pracujesz jutro? – apytał szybko.
- Jestem
jutro w centrum wodnym – Powiedziałam i westchnęłam – Chcesz przyjść? Mam na
myśli, tylko ja tam idę i jest trochę nudno – Zapytałam.
Lubię
przebywać z Justinem, jest w porządku.
Uśmiechnął
się natychmiast – Jasne, o której godzinie? – Uśmiechnął się.
- Wychodzę
tam o czwartej, bo delfiny przyjeżdżają naprawdę wcześnie i muszę prowadzić
całą drogę do obozu nad wodospadem – Wyjaśniłam.
- Czwarta,
czyli czwarta nad ranem?- Zapytał zszokowany. Przytaknęłam .. Prawdopodobnie
nie będzie teraz chciał przyjść – Jasne, będę tam – Westchnął. Podskoczyłam ze
szczęścia – Tutaj o czwartej, prawda? – Zapytał, a ja przytaknęłam – Super,
dobranoc Mia – Uśmiechnął się.
Pochyliłam
się, by pocałować jego policzek – Dobranoc, dzięki za świetny wieczór –
Uśmiechnęłam się, a on zarumienił się i zamrugał kilka razy.
- Nie ma
sprawy, um, dobranoc – Powiedział szybko i odwrócił się, idąc wzdłuż ścieżką,
trzymając dłonie w kieszeniach. Zachichotałam i otworzyłam drzwi, wzdychając na
zimne powietrze z klimatyzacji.
Wszystkie
światła były zgaszone, więc zgaduję, że Kayla jest wciąż na swojej nocnej
zmianie. Zapaliłam światło w holu i przeszłam przez salon i hol, potem kuchnię,
do której przechodzi się przez sklepione przejście i do mojego pokoju, który
był na końcu, blisko czarnych drzwi, gdzie był samochód.
Wzięłam
szybki, zimny prysznic, zmywając mój makijaż i wspięłam się na łóżko, po tym
jak włączyłam wentylator w suficie. Ustawiłam budzik na trzecią trzydzieści i
położyłam go pod poduszkę, ale poczułam wibrację. Spojrzała
Justin
Bieber :)
Ściągnęłam brwi
i odebrałam – Halo? – Zapytałam.
-
Przepraszam, było napisane, że Mia i Siri dzwoniły .. – Powiedział
nieśmiało – Ja, uh, muszę to posortować – Mruknął.
- Oh, jasne
- Uśmiechnęłam się.
- Okej,
um, więc, do zobaczenia jutro – Powiedział niezręcznie.
- Dobranoc
Justin – Zachichotałam.
- Dobranoc.
Oni są
uroczy ahahhahah.
Justin jest tak bardzo słodki aaaw *-*
OdpowiedzUsuńJeju tak bardzo słodkie ♥
OdpowiedzUsuńJakie słodziaki awwww hgfhedhushuhfduj
OdpowiedzUsuńwspaniale przetłumaczoby rozdzial. jesteś kochana<3
@luuv_my_riri
taki niesmialy, oooo
OdpowiedzUsuńAwwww
OdpowiedzUsuńSłodko *.*
OdpowiedzUsuńRewelacyjny rozdział! Nie mogę doczekać się nexta! Uwielbiam to!<3
Awww słodki Justin *.*
OdpowiedzUsuńJaki z niego słodziak awww
OdpowiedzUsuńKocham <3
Muszę powiedzieć, że tłumaczenie na 6+ ! :) Jestem strasznie ciekawa jak dalej potoczą się losy bohaterów, czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńhttp://change-me-jbff.blogspot.com
CUDOWNY:)))
OdpowiedzUsuńKiedy nastepny rozdział????????!!
OdpowiedzUsuńDlaczego nie dodajesz rozdziałów częściej?
OdpowiedzUsuń