Soundtrack

Ariana Grande - Yours Truly

niedziela, 4 maja 2014

4. Dinner.

Ustałam naprzeciwko wielkiego lustra w łazience, by sprawdzić swój strój. Nie zrozumcie mnie źle, nie stroiłam się dla Justina .. Po prostu jestem świadoma swojego wyglądu. Po prostu nie chcę wyglądać jak gówno, okej? Przestańcie mnie oceniać!

Uśmiechając się do siebie, wyszłam ubierając buty i ruszyłam w stronę drzwi frontowych – Hej, ty też dziś wychodzisz? – Zapytała Kayla, która miała na sobie uniform, ponieważ dziś przypadała jej zmiana.
- Justin chciał wyjść, więc idziemy coś zjeść w restauracji – Wyjaśniłam, otwierając drzwi.
- Oh, super. Atlanta dziś pracuje, więc ją spotkacie – Powiedziała Kayla, dopinając ostatnie guziki jej białej koszuli.
- Ta, włącz klimatyzację, żebyśmy się nie ugotowały, jak wrócimy. Do zobaczenia! – Uśmiechnęłam się, zamykając drzwi, po tym, jak usłyszałam jak odpowiada „pa”.

Sprawdziłam godzinę w swoim telefonie, byłam spóźniona pięć minut. Skrzywiłam się, mam nadzieję że nie będzie zły. Weszłam do restauracji i podeszłam do baru – Przyszedł już Justin Bieber? – Zapytałam.
- Taa, jakieś dziesięć minut temu. Siedzi przy stoliku koło jeziora – Wyjaśnił barman. Podziękowałam mu i zamówiłam dietetyczną cole, nie mogłam jeszcze legalnie pić alkoholu. Wiem, do bani, prawda?

Jest tu od całych dziesięciu minut …

Chwyciłam telefon  w dłoń. Momentalnie zatrzymałam się i zastygłam, widząc scenę przede mną (LINK). Udałam się do stolika, gdzie siedział Justin (LINK), który patrzył w dół, prawdopodobnie robiąc coś na telefonie. Chłodna bryza zawiała, kiedy wyszłam na zewnątrz – Hej – Powiedziałam, kiedy podeszłam bliżej. Podniósł głowę, wstając , odsuwając tym samym krzesło.

Odskoczyłam szybko, kiedy dzbanek z wodą przechylił się i spadł ze stołu, rozpryskując się na podłodze i rozlewając płyn – Cholera – Wymamrotał, odstawił swoje krzesło i pochylił się, żeby sprzątnąć.
- Nie dotykaj tego! – Podeszłam, a on cofnął się kilka kroków i popatrzył na mnie – Skaleczysz cię – Dodałam. Skionął i wybrał większe fragmenty, kładąc je obok poręczy. 
- Przepraszam – Wymamrotał, pocierając szyję.
- Nie martw się o to – Uśmiechnęłam się do niego, kiedy usiedliśmy przy stole. On usiadł ostrożnie naprzeciwko mnie, uderzając w widelec i powodując brzdęk. Widelec prawie spadł, ale w ostateczności złapał go i położył obok noża. Zachichotałam, patrząc na niego – Cały czas jesteś taki niezdarny?- Zapytałam z uśmiechem.
- Nie – Odpowiedział nieśmiało. Zaśmiałam się cicho, kiedy przyniesiono moją dietetyczną cole. Patrzył jak chłopak stawia ją przede mną i uśmiecha się. Podziękowałam mu grzecznym „dziękuję” i upiłam łyk.
- Zamówiłeś coś do picia? – Zapytałam, stawiając swój napój na stół.
- Ja uhm, zamówiłem nam w zasadzie – Wymamrotał. Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale ktoś stojący za mną, mi przerwał. Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam Atlantę,  stawiającą butelkę z szampanem Dom Perignon Rose w lodzie przed nami na stole – Mam nadzieję, że się nie gniewasz.. – Powiedział nieśmiało.
- Nie, w zasadzie to nie – Odpowiedziałam powoli z uśmiechem. Skąd wiedział że uwielbiam loved Dom Perignon Rose.
Oh, cześć – Powiedziała Atlanta uśmiechając się do mnie – Chcesz, żebym przyniosła ci menu? – Zapytała. Kochałam to, że nie dokuczała mi z powodu wyjścia z Justinem. Była taka, dopóki wiedziała, że coś czuję do drugiej osoby.
- Nie, użyję Justina, kiedy skończy – Uśmiechnęłam się, a ona puściła mi oczko i powędrowała z powrotem do restauracji – Nigdy mi nie mówiłeś, jak znalazłeś to miejsce – Powiedziałam, spoglądając na Justina.
- Mój manager wybrał je, nie dopuszczacie tu paparazzi prawda? Więc powiedział, że to będzie świetna przerwa – Wyjaśnił. Zauważyłam, że często oblizywał usta, mówiąc.
- Yeah, mój tata jest bardzo surowy w sprawach ochrony – Uśmiechnęłam się, a on odpowiedział mi tym samym –To naprawdę piękny stolik, swoją drogą – Dodałam, wkładając trochę włosów za ucho, żeby nie latały po całej twarzy – Wybrałeś je?
- Ja uh, to .. to przez ten wiatr – Powiedział, bawiąc się zegarkiem na nadgarstku.
- Oh, jasne – Uśmiechnęłam się – Przy okazji, wyglądasz naprawdę dobrze, lubię twój top – Zaśmiałam się – Skąd jest?
- Dziękuję … W zasadzie to nie pamiętam – Uśmiechnął się nieśmiało – Wyglądasz pięk-uh, ładnie, um – Powiedział szybko, ja zachichotałam. Był zdenerwowany?

Spojrzałam na butelkę szampana i sięgnęłam po nią w tym samym czasie co Justin, nasze palce dotknęły się na chwilę. Zabrałam swoją dłoń i wypuściłam mały chichot, a on uśmiechnął się i złapał za moją szklankę. Obserwowałam, jak wlewa lśniący płyn najpierw do mojej szklanki, jaki gentelman.

Uśmiechnęłam się i mruknęłam „dzięki” i sięgnęłam po swoją szklankę, kiedy on napełniał swoją. Wzięłam łyk szampana i pozwoliłam, żeby moje oczy się zamknęły, w dodatku prawię kujnęłam, kiedy połknęłam płyn – Smakuje ci? – Zapytał.
- Taaa, uwielbiam to – Powiedziałam, co mogło zabrzmieć dwuznacznie i otworzyłam oczy. Parzył na moje usta. Przygryzłam wargę, przeciągając ją zębami i chciało mi się śmiać, jak zatrzymał szkło w powietrzu, obserwując mnie.
Oczywiście zorientował się, co robi i szybko odwrócił wzrok, czyszcząc gardło i biorąc łyk swojego szampana, czyli to, co zamierzał zrobić pierwotnie. Uśmiechnęłam się i zabrałam mu menu – Co zamierzasz zamówić? – Zapytałam lekko, oglądając sałatki.
- Ty .. mam na myśli – Powiedział szybko. Spojrzała na niego, ale miał zwrócony wzrok w stół – Miałem na myśli homara – Powiedział w końcu, wziął głęboki oddech i odwrócił wzrok.

Otworzyłam usta, kiedy spojrzałam z powrotem na menu. Łagodny Justin, zaśmiałam się w głowie – Jesteście gotowi do zamówienia?- Zapytała Atlanta, włączając długopis. Nawet nie zauważyłam, że tu była.
- Uhm, taa, ty pierwszy – Uśmiechnęłam się do Justina i spojrzałam w dół. Modliłam się do Jezusa, żeby nie stał się ponownie nieśmiały i cichy. Może myślał, że byłam zła na niego, bo to był komentarz z podtekstem .. Wiem, że nie miał tego na myśli, prawda?
- Uh, poproszę homara z warzywami – Powiedział.
- Jest naprawdę dobry z sałatką – Wtrąciłam się.
- Okej, homar z sałatką, niech będzie - Dodał Justin. Atlanta wymamrotała „homar z sałatką” i spojrzała na mnie.
- Poproszę sałatkę Cezara, bez kurczaka  - Uśmiechnęłam się do niej i oddałam menu.
- Okej, przyniosę trochę więcej lodu, ten topnieje – Stwierdziła – Musicie poczekać około czterdziestu minut na jedzenie. Chcecie trochę chleba? – Zapytała. Musiałam powstrzymywać się od zaśmiania na widok jej profesjonalizmu. To dziwne widzieć ją taką.

- Jasne – Justin uśmiechnął się do niej. Przytaknęła i odeszła, zabierając zamówienie z kolejnego stolika. Zapadła cisza - Przepraszam, nie chciałem tego wcześniej powiedzieć. 
-  Jest okej  – Uśmiechnęłam się do niego.
- Nie, nie jest. Wiem, że tego nie znosisz … ja po prostu .. tak wyszło .. przepraszam – Wymamrotał. Uśmiechnęłam się do niego ciepło, nawet kiedy na mnie nie patrzył. Jest taki słodki.

- Naprawdę Justin, jest dobrze. Lubię cię, więc to mnie nie wzruszyło – Zachichotałam. Podniosłam swojego szampana i upiłam, a on podniósł głowę .. nagle wyglądał na naprawdę szczęśliwego.
- Naprawdę? – Zapytał z szerokim uśmiechem.
- Taa – Odpowiedziałam tym samym – Jesteś dobrym kumplem – Uśmiechnęłam się, odkładając z powrotem szklankę. Mina mu zrzedła i mruknął „oh” – Powiedziałam coś źle? -  Zapytałam widząc, jak się bawi sztućcami.
- Nie – Mruknął. Pochyliłam się trochę na krześle, obserwując go. Westchnął i podniósł szklankę i upił resztę  płynu. Zamrugałam kilka razy, kiedy napełnił szklankę po raz kolejny.
- Masz świadomość, że butelka kosztuje czterdzieści tysięcy, prawda? –Zapytałam zszokowana, skinął i odstawił butelkę po tym, jak napełnił znów do pełna szklankę – Wszystko okej? – Zapytałam, a on westchnął.
- Yep – Uśmiechnął się, odkładając pustą szklankę. Siedzieliśmy w ciszy przez kilka chwil, a on patrzył w ciemność, gdzie normalnie, zobaczyłby jezioro i słonie po drugiej stronie.

Kurwa, co powiedziałam? Coś przegapiłam? Ułożyłam dłonie na stole i przygryzłam wnętrze policzka – Wasz chlebek – Zaćwierkała Atlanta, kładąc na stół tkany koszyk i małą porcelanową miseczkę z masłem – Tutaj jest trochę tego cholerstwa, znaczy chleba z oliwkami w środku. Jest naprawdę dobry.
- Miło – Uśmiechnęłam się do Atlanty wiedząc, że właśnie przeklinała. Szeroko się do mnie też uśmiechnęła i odeszła. Sięgnęłam po chleb i spojrzałam w górę, na Justina, który mnie obserwował – Co? – Zapytałam.
- Lubię twoją twarz – Mruknął. Gapiłam się na niego z otwartą buzią, uśmiechnął się leniwie do mnie, po czym złapał za chleb, biorąc nóż i nakładając na niego masło. Myślę, że jest lekko wkurzony.
- Um .. dzięki – Powiedziałam cicho i posmarowałam mój chleb i niezgrabnie włożyłam go do ust.

- Nie myślałem, że się zgodzisz, wiesz – Zaczął mówić. Spojrzałam znów na niego – Wiesz, spójrz na siebie – Powiedział wyrzucając ręce w powietrze, pokazując na mnie – Jesteś niesamowita, a ja .. ja to ja – Zachichotał.
- Nie nadążam.
-  Nawaliłem tyle razy .. jakbyś tego jeszcze nie wiedziała ..  z paparazzi obserwującymi każdy mój ruch – Mruknął pocierając głowę. Pochyliłam się, słuchając – Ja, uh, ja nie wiem. Każdy normalnie mnie odrzuca od razu, bo wszyscy automatycznie myślą, że jestem dupkiem.
- Nie jesteś dupkiem – Powiedziałam pocieszającym tonem.
- Przez ludzi mówiących, że jednak jestem, powoli w to zaczynam wierzyć – Mruknął. Wydęłam wargi – Przestań, śmiejesz się ze mnie – Uśmiechnął się. Myślę, że lubię pijanego Justina, zaśmiałam się w głowie.
- Wcale nie – Wyszczerzyłam zęby w uśmiechu, a on potrząsnął głową.
- Właśnie, że tak – Zachichotał – Jesteś naprawdę miłą dziewczyną, Mia – Uśmiechnął się. Awh?!
- Dzięki, ty też nie jesteś taki zły – Zachichotałam.
- Kurwa, jestem głodny – Mruknął, biorąc więcej chleba – Dzięki, że ze mną zjesz – Powiedział z pełną buzią. Uśmiechnęłam się, ale to było lekko zniekształcone, kiedy mówił z pełnymi ustami – Naprawdę się denerwowałem tym, że przyjdziesz – Dodał  i popił wszystko wodą.
- Byłeś? 
- Taa, onieśmielasz mnie – Zachichotał. Wytrzeszczyłam oczy – Jesteś poza moją ligą – Mruknął i ułożył dłonie na głowie. Rozejrzałam się, żeby sprawdzić czy ktoś nie jest świadkiem tej sytuacji  i spojrzałam na niego.
- Justin, jesteśmy przyjaciółmi, prawda? – Zapytałam, spojrzał w górę i przytaknął – Więc nie obrazisz się, jak to powiem – Powiedziałam, na co on znów przytaknął – Okej, wypij trochę wody – Powiedziałam poważnie, zaraz wybuchając śmiechem. 
Śmiał się ze mną i złapał swojego szampana. Zabrałam mu go szybko i podałam szklankę wody. Wydął wargi, ale i tak wypił. Zaśmiałam się, kręcąc głową kiedy zaczął bełkotać o czymś, a ja nie potrafiłam go zrozumieć.
- Po prostu wypij wodę – Zachichotałam. Przytaknął. Po kilku chwilach śmiania się z niego i próby zaimponowania mi, poprzez robienie bąbelków z wody – wiem to, bo mi powiedział, cytuję: „Spróbuję ci zaimponować, patrz”. A potem zrobił jeszcze więcej bąbelków.
Muszę przyznać, że to było zabawne. Nie byłam na niego zła, bo praktycznie nie był hałaśliwy będąc pijanym i nie robił niegrzecznych komentarzy na mój temat, po prostu był zabawny. Położyłam łokcie na stole, słuchając jak mówi mi o swoich żenujących momentach.
- Raz, jak byłem na scenie .. prawda? Słuchasz mnie? – Zapytał, a ja przytaknęłam – Okej, i śpiewałam i schodziłem na dół po schodach i spadł mi but i wylądował na mojej twarzy – Zachichotał – To było żenujące, ale dokończyłem występ.
Zaśmiałam się i popiłam swojego drinka – Wszyscy się ze mnie śmieli, ja sam chciałem się śmiać, ale byłem w połowie piosenki i nie mogłem – Dodał, wzruszając ramionami.
- Jesteś cudowny, o mój Boże – Wyszczerzyłam zęby w uśmiechu, a on się odwrócił.
- Muszę do łazienki, przepraszam – Uśmiechnął się, odsuwając krzesło. Puścił mi oczko. Zachichotałam, oglądając jak idzie. Wpadł na kogoś i przewrócił się, mamrocząc ciche ‘przepraszam’.

Uśmiechnęłam się do siebie i spojrzałam na jezioro. Światło, które dawał księżyc, sprawiało, że się świeciło. Nigdy nie pomyślałabym, że mogę mieć tyle zabawy z Justinem, lubię go słuchać. Kiedy na niego patrzysz, oczekujesz, że będzie mówił jak mężczyzna i będzie przyzwoity, ale kiedy wypije kilka drinków, opowiada jak każdy inny dziewiętnastolatek.
Myślę, że nie spotkałam wielu takich osób. 
- Hej, gdzie on jest? – Usłyszałam głos Atlanty za sobą. Odwróciłam się, by a nią spojrzeć, kiedy kładła przede mną sałatkę.
- Poszedł do łazienki – Powiedziałam, wkładając trochę włosów za ucho.
- Dobrze się bawisz? – Zapytała. Przytaknęłam i zaczęłam się śmiać – Co? – Zaśmiała się.
- Jest słodki w zasadzie, o mój Boże. Na początku było dość dziwnie, ale po jego pierwszym drinku trochę się rozluźnił i teraz cały czas gada. Aż chce mi się krzyczeć, Atlanta. Nie uwierzysz, ile mam teraz zabawy – Zachichotałam.
- Więc, jest w porządku? – Zapytała z uśmiechem, a ja przytaknęłam.
- Ta, nawet powiedziałam że jestem poza jego ligą, prawie się popłakałam – Uśmiechnęłam się, kładąc dłonie na klatce piersiowej, a ona zachichotała.
- To urocze! – Zapiszczała i zagryzła wargę – Oh, wraca. Pa dupku – Uśmiechnęła się, zacisnęłam pięści i mruknęłam „pa”.
- Witam ponownie – Uśmiechnął się, ale tak normalnie, a nie radośnie.
- Wytrzeźwiałeś? – Zapytałam, biorąc widelec.
Zachichotał cicho – Ta, trochę – Mruknął. Wziął trochę swojego homara, a ja go obserwowałam – Co? – Zapytał, wciąż się uśmiechając.
- Nic, ja tylko .. to interesujące patrzeć na ciebie – Powiedziałam, oglądając jego ręce. Zaśmiał się i wrócił do jedzenia, normalnie rozmawiając. Unikał szampana przez jakiś czas i po prostu pił wodę. Zauważyłam, że dużo patrzy się na mnie, z wyrazem na twarzy, który mówił, że szuka czegoś.
Zamówiliśmy deser, jak Atlanta zabrała nasze talerze – Lody, czy ciasto? – Zapytałam, spoglądając w menu.
- Lody.
- Smak? – Zapytałam, wciąż przeglądając moje menu.
- Mmmmm, miodowe .. nie, czekoladowe .. nie, waniliowe – Powiedział szybko, a ja się zaśmiałam – Co chcesz?
- Chyba wezmę wszystkie trzy – Wyszczerzyłam się, odkładając menu. Spojrzałam na niego.
-  Oooo , hardcore – Uśmiechnął się.
- Cholera – Puściłam mu oczko, śmiejąc się, a on zachichotał i spojrzał znów na menu.
- Chyba skopiuję cię  - Powiedział, wciąż oglądając je – Masz dobry gust.
- Bo jestem niesamowita, prawda? – Zachichotałam.
- Jasne, cokolwiek powiesz –Drażnił się.
- Mam wiarygodne źródła, więc wiesz – Zmarszczyłam brwi. Wyszczerzył oczy, ale zaraz się rozluźnił.

- Nie uwierzę ci w nic, jeśli tego nie przeżyję na sobie – Uśmiechnął się, patrząc na mnie z jedną podniesioną brwią. Zachichotałam, szepcząc ciche „ew” – Oh daj spokój, sama to zaczęłaś  - Zaśmiał się.


- Ta, ale ty możesz to zakończyć – Wciąż chichotałam.
- Nie tak trudno to zrobić – Uśmiechnął się z tym samym flirciarskim wyrazem twarzy.
- O mój Boże, Justinie Bieberze – Sapnęłam, zakrywając twarz. Zaśmiał się, kiedy Atlanta podeszła, by przyjąć zamówienia na deser i tak jak powiedział Justin .. skopiował mnie.Wzięliśmy trzy gałki miodowych, czekoladowych i waniliowych lodów. Trochę dziwna kombinacja, ale smakowało cholernie dobrze.

Po jakiś czterdziestu minutach później,wyszliśmy razem z restauracji – Możesz być gentelmanem i odprowadzić mnie do mojego apartamentu – Uśmiechnęłam się do niego.
- I tak miałem zamiar to zrobić – Odpowiedział, kiedy szliśmy przez plac z fontanną – Gdzie mieszkasz? – Zapytał.
- W apartamencie dla personelu, z dala od pozostałych tutaj – Powiedziałam, pokazując w dal na lekko oświetlone ścieżki, na lewo od nas. Jeśli poszlibyśmy w tamtą stronę około pięciu minut, znaleźlibyśmy się na głównym obszarze, gdzie były apartamenty gości.

Szliśmy w dół ścieżką do mojego apartamentu w komfortowej ciszy, słuchając odgłosów świerszczy i drzew, którymi poruszał wiatr – Dziękuję, że poszłaś ze mną na obiad – Powiedział, kiedy przechodziliśmy obok willi z białego kamienia, lekko oświetlonego z podwójnymi drzwiami.
- Proszę bardzo. To lepsze niż siedzenie tu i oglądanie telewizji - Uśmiechnęłam się do niego – Dobrze się bawiłam – Dodałam.
- Ta –Zachichotał, pocierając bok głowy – Przepraszam jeszcze raz – Powiedział cicho.
- Za co?
- Za bycie trochę szalonym – Zachichotał niezręcznie.

- Jest okej, myślę, że to było całkiem słodkie – Zachichotałam i wyjęłam klucz ze stanika,nie oceniajcie mnie. Zauważyłam, że a mnie patrzy i uśmiechnęłam się, pstrykając palcami.
- Oh, okej, to um .. dobrze – Powiedział, wtykając ręce w kieszenie. Włożyłam klucz do zamka.
- Um .. pracujesz jutro? – apytał szybko.

- Jestem jutro w centrum wodnym – Powiedziałam i westchnęłam – Chcesz przyjść? Mam na myśli, tylko ja tam idę i jest trochę nudno – Zapytałam.

Lubię przebywać z Justinem, jest w porządku.

Uśmiechnął się natychmiast – Jasne, o której godzinie? – Uśmiechnął się.
- Wychodzę tam o czwartej, bo delfiny przyjeżdżają naprawdę wcześnie i muszę prowadzić całą drogę do obozu nad wodospadem – Wyjaśniłam.
- Czwarta, czyli czwarta nad ranem?- Zapytał zszokowany. Przytaknęłam .. Prawdopodobnie nie będzie teraz chciał przyjść – Jasne, będę tam – Westchnął. Podskoczyłam ze szczęścia – Tutaj o czwartej, prawda? – Zapytał, a ja przytaknęłam – Super, dobranoc Mia – Uśmiechnął się.

Pochyliłam się, by pocałować jego policzek – Dobranoc, dzięki za świetny wieczór – Uśmiechnęłam się, a on zarumienił się i zamrugał kilka razy.
- Nie ma sprawy, um, dobranoc – Powiedział szybko i odwrócił się, idąc wzdłuż ścieżką, trzymając dłonie w kieszeniach. Zachichotałam i otworzyłam drzwi, wzdychając na zimne powietrze z klimatyzacji.
Wszystkie światła były zgaszone, więc zgaduję, że Kayla jest wciąż na swojej nocnej zmianie. Zapaliłam światło w holu i przeszłam przez salon i hol, potem kuchnię, do której przechodzi się przez sklepione przejście i do mojego pokoju, który był na końcu, blisko czarnych drzwi, gdzie był samochód.

Wzięłam szybki, zimny prysznic, zmywając mój makijaż i wspięłam się na łóżko, po tym jak włączyłam wentylator w suficie. Ustawiłam budzik na trzecią trzydzieści i położyłam go pod poduszkę, ale poczułam wibrację. Spojrzała

Justin Bieber :)

Ściągnęłam brwi i odebrałam – Halo? – Zapytałam.
- Przepraszam, było napisane, że Mia i Siri dzwoniły .. – Powiedział nieśmiało – Ja, uh, muszę to posortować – Mruknął.
- Oh, jasne - Uśmiechnęłam się.
- Okej, um, więc, do zobaczenia jutro – Powiedział niezręcznie.
- Dobranoc Justin – Zachichotałam.
- Dobranoc.




Oni są uroczy ahahhahah. 

                

12 komentarzy:

  1. Justin jest tak bardzo słodki aaaw *-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie słodziaki awwww hgfhedhushuhfduj
    wspaniale przetłumaczoby rozdzial. jesteś kochana<3
    @luuv_my_riri

    OdpowiedzUsuń
  3. taki niesmialy, oooo

    OdpowiedzUsuń
  4. Słodko *.*
    Rewelacyjny rozdział! Nie mogę doczekać się nexta! Uwielbiam to!<3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaki z niego słodziak awww
    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę powiedzieć, że tłumaczenie na 6+ ! :) Jestem strasznie ciekawa jak dalej potoczą się losy bohaterów, czekam na następny :*
    http://change-me-jbff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy nastepny rozdział????????!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Dlaczego nie dodajesz rozdziałów częściej?

    OdpowiedzUsuń

Statystyka

Obserwatorzy