Soundtrack

Ariana Grande - Yours Truly

czwartek, 24 kwietnia 2014

3. The Safari.

Zatrzasnęłam drzwi apartamentu, zamykając je na klucz. Odwróciłam się i podążyłam prosto, ścieżką, próbując związać swoje włosy w kitka, trzymając telefon w buzi. Kiedy skończyłam poprawiać włosy, zaczął dzwonić mój telefon.
Wyciągnęłam go z buzi i spojrzałam na godzinę. Była dokładnie dziesiąta rano. W dodatku dzwonił Justin .. wow .. chętny bóbr. Przejechałam palcem po ekranie i przyłożyłam telefon do ucha – Halo?
- Hej, uhm .. jesteśmy gotowi – Powiedział powoli. Uśmiechnęłam się i ściągnęłam brwi.
- Uh, okej. Właśnie idę. Będę za pięć minut – Powiedziałam, po czym się rozłączyłam.

Westchnęłam i cicho pod nosem, przeklnęłam upał. Dotarłam do centrum, kiedy mieli już cały sprzęt potrzebny na safari. W środku była poczekalnia dla gości, więc zgaduję, że właśnie tam był Justin i … Ryan? Wydaje mi się, że to był Ryan.

Popchnęłam drzwi, otwierając je i poczułam zimne powietrze z klimatyzacji, które owiało  moją twarz. Z okna, po drugiej stronie pokoju, można było zobaczyć otwartą przestrzeń dla zwierząt, po której mogą chodzić. W każdym centrum stało po dwóch strażników, z dużymi karabinami, którzy obserwowali otoczenie, ponieważ było to jedyne wejście i wyjście z obozowiska i safari.
Każde pole namiotowe było ogrodzone drutem kolczastym, aby nie doszło do sytuacji, w której będą ofiary śmiertelne. Nie to, żeby żadne ze zwierząt i tak nie zbliżyło się do ogrodzenia – Hej – Uśmiechnęłam się do Dory, recepcjonistki. To ona organizuje całe zwiedzanie. Uśmiechnęła się do mnie, kładąc papiery na biurko.

- Jake dziś z tobą idzie, więc będzie niósł cały sprzęt i kierował Land Roverem – Wyjaśniła – Twój tata wciąż myśli, że jesteś za młoda – Zachichotała. Przysięgam, że coś jest między nią, a moim tatą.
- Oh, w porządku – Mruknęłam, odsuwając kartki po tym, jak podpisałam, że biorę całą odpowiedzialność za gości – Są tu? – Zapytałam.

- Tak, wypełnili wszystkie papiery, więc możecie iść – Powiedziała i odrzuciła swojego długiego kitka w kolorze blond z ramion – Jake też jest gotowy – Dodała. Wymamrotałam tylko ciche „okej” i udałam się do poczekalni. Popchnęłam drzwi. Pokój był zapełniony ludźmi, przeważnie parami, około pięćdziesiątki. Rozejrzałam się, szukając Justina i kolejnego białego chłopaka – Hej – Powiedział ktoś za mną. Podskoczyłam i odwróciłam się, zauważając Justina, który stał z nieśmiałym uśmiechem na twarzy.
- Jezu Chryste – Wymamrotałam, i położyłam dłonie na głowę – Hej – Odpowiedziałam z uśmiechem, po tym jak uspokoiłam się po małym zawale serca.

- Jesteście z Ryanem gotowi? – Zapytałam, na co on zachichotał.
- To jest Ryan – Uśmiechnął się – i mamy małą .. zmianę planu – Cicho dodał. Otworzyłam usta, żeby zapytać dlaczego, ale mi przerwano.

- Justin, idziemy już? – Powiedziała Selena, podchodząc i stając za nim. Skinęłam głową w zrozumieniu, kiedy posłał mi bezradny wzrok. Justin spojrzał za siebie, na nią, a potem znów na mnie.
- Ta, idziemy już – Uśmiechnęłam się – Cześć – Dodałam, wciąż uśmiechając się w jej stronę. Otrzymałam jedynie wąski uśmiech. Jej duże, ciemne okulary ukrywały przede mną jej oczy – Zabrałaś ze sobą jakieś inne buty? – Zapytałam, patrząc w dół, na jej szpilki.
- Idziemy posiedzieć, więc nie – Powiedziała prosto. Zamrugałam kilka razy w zmieszaniu.
- Jasne. Więc, jeśli chcecie iść, to tędy – Powiedziałam, wskazując na podwójne drzwi po mojej prawej – Będę zaraz za wami – Dodałam. Justin przytaknął i zaczął iść, Selena udała się za nim i zaczęła o czymś mówić.

Weszłam do miejsca dla personelu i zabrałam przenośną lodówkę, napełniając ją owocami i butelkami z wolą i lodem. Zabrałam pierwszą lepszą apteczkę pierwszej pomocy i parę kul, dla ostrożności i udałam się w stronę podwójnych drzwi, tam gdzie czekał Justin i Selena.

Uśmiechnęłam się, mijając ich i idąc do Jake, który tankował samochód – Hej – Powiedziałam, przybijając mu piątkę.
- Kim są nasze dzisiejsze ofiary? – Zapytał swoim cudownym, australijskim akcentem, a w tle leciało „Versace” Drake.
- To jest Justin i Selena – Powiedziałam, pokazując na każdego z nich.
- Justin Bieber, prawda? – Zapytał Jake, a Justin przytaknął – Moja siostra jest twoją wielką fanką, stary – Powiedział, potrząsając ręką Justina, który wyszczerzył zęby w uśmiechu. Awwwh – I .. – Powiedział Jake, patrząc na Selene.

- Selena – Powiedziała z uśmiechem – Selena Gomez – Dodała. Ukryłam uśmiech, biorąc przenośną lodówkę i wkładając ją do bagażnika razem z apteczką i kulami. Przez chwile zapadła cisza – Jestem aktorką? – Dodała.
- Chyba nie spotkałem się wcześniej z wynikiem twojej pracy – Powiedział Jake, usłyszałam jak ktoś wciąga głośno powietrze i odwróciłam się, by zobaczyć Justina ze złośliwym uśmieszkiem, patrzącego na ziemię i Selenę z otwartą buzią – Żartowałem – Zaśmiał się Jake.
Selena zadrwiła i podeszła do samochodu, szarpiąc za drzwi samochodu i wchodząc do niego – Okej .. więc – Powiedział Jake, czując się niezręcznie. Wszyscy weszliśmy do samochodu, a klimatyzacja ostudziła nasze ciała. Jake podał mi karabin, żebym trzymała.

- Więc, co będziemy oglądać? – Zapytał Justin z tyłu.
- Jedziemy do sektora ósmego, to jakieś … piętnaście mil stąd, są tam wszystkie małpy – Powiedział Jake, kiedy patrzyłam przez okno.
- Poważnie? Możemy podejść blisko? – Zapytał Justin, a ja uśmiechnęłam się do siebie.
- Ta, samochodem musimy się tam tylko dostać. Możemy ich dotknąć – Wyjaśnił Jake, a piosenka zmieniła się na „Made In The USA” Demi Lovato.
- Ugh, genialnie – Usłyszałam, sarkastyczny komentarz Seleny.
- Chcesz, żeby zmienił stację muzyczną? – Zapytał Jake.
- Nie, jest okej – Odpowiedziała gorzko. W samochodzie zapanowała trochę niezręczna cisza, zakłócała ją tylko cicha muzyka w tle. Jechaliśmy osiemdziesiąt (jakieś 130 km/h) mil na godzinę, prosto zniszczoną drogą. Kurz utworzył niewielką obłoczkę dymu, kiedy przejechaliśmy.

Jake zerkną na mnie, robiąc dziwną minę. Odpowiedziałam tym samym, po czym odwróciłam się za siebie. Justin patrzył przez okno, miał złożone ręce i podpierał na nich brodę. Ciekawe dlaczego Ryan nie mógł jechać z nami.
W końcu dojechaliśmy do sektora ósmego, gdzie wisiała wielka ósemka na słupie – Wow – Usłyszałam Justina, kiedy zbliżaliśmy się do wielkiego lasu deszczowego, gdzie drzewa tak naprawdę rosły tak, jak chciały – Jak? – Zapytał.
- Oryginalnie, właśnie tutaj było źródło, jest dziesięć innych w pobliżu, ale to było najmniejsze, więc pomyśleliśmy, że to najlepsze miejsce dla małp. Mają tu czystą wodę i drzewa – Wyjaśnił Jake, wyciągając rękę po karabin. Podałam ją mu i otworzyłam drzwi.

- Przepisy bezpieczeństwa – Zaczął Jake, kiedy staliśmy wszyscy na zewnątrz samochodu, jakieś piętnaście metrów od wejścia do dżungli – Wszystko luźne, proszę zwiążcie. Upewnijcie się, że telefony są schowane i inne cenne rzeczy ukryte – Powiedział Jake, przeczesując włosy palcami. Przyglądałam się w ciszy, jak Justin i Selena wkładają cenne rzeczy w różne miejsca – Również, jeśli któraś z małp spróbuje do ciebie podejść, nie róbcie żadnych gwałtownych ruchów … biją – Dodał Jake, a ja westchnęłam potrząsając głową, kiedy Justin rozszerzył oczy.

- On żartuje, są naprawdę przyjazne, jeśli jesteś dla nich miły – Powiedziałam, popychając Jake za ramię, na co się zaśmiał – Chodźmy.
Zaczęliśmy iść w stronę wejścia do dżungli – Więc wiesz o nich dużo? – Zapytał Justin, idąc obok mnie.
- Ta, wiele z nich jest tutaj od kiedy miałam siedem lat – Uśmiechnęłam się.
- To świetnie – Uśmiechnął się, a ja zachichotałam – Jak blisko możemy podejść? – Dodał, kiedy zatrzymaliśmy się na polanie, drzewa stały i liście zwisały nad nami, a wszędzie panowała cisza .. Prawdopodobnie obserwują nas – Są tutaj?
- Bądź cierpliwy – Zachichotałam z Jakem. Sięgnęłam do kieszeni i wyciągnęłam paczkę czekoladek bananowych, które były tak naprawdę suszonymi bananami oblanymi czekoladą. Wiedziałam, że to były ulubione Nadine, jednej z najmłodszych małpek rasy sajmiri.

- Nadine – Zagruchałam, a mój głos odbił się echem. Potrząsnęłam paczką i czekałam. Paczka zaszeleściła i Nadine zeskoczyła z gałęzi na ziemię, stając obok Justina po prawej stronie, na co on podskoczył. Zachichotałam, kiedy kierowała się w naszą stronę na czworaka, a jej ogon wisiał w powietrzu i kręcił się na wszystkie strony – Hej – Uśmiechnęłam się, kiedy podeszła. Wyciągnęłam paczkę i wysypałam na podłogę kilka czekoladek.

Usiadła i podniosła je, wkładając sobie do buzi obiema rękami – Jest urocza, prawda? – Uśmiechnęłam się do Justina,  po czym znów odwróciłam się w jej kierunku. Zauważyłam, że Selena słucha, co Jake opowiada o rożnych typach małp, jakie tu mamy.
- Ta – Zgodził się. Ponownie potrząsnęłam paczką a Nadine na mnie spojrzała. Poklepałam ramię, a ona podskoczyła metr w górę i wylądowała na nim – Mogę ją nakarmić? – Zapytał, a ja przytaknęłam i podałam mu paczkę.
- Nadine, to jest Justin – Powiedziałam dziecięcym głosem. Spojrzała na niego, jej oczy szybko przeskanowały jego ciało – Po prostu połóż to na ręce – Powiedziałam delikatnie do Justina. Połóżył czekoladki na dłoni i trzymał przed nią.

Brała jedną po drugiej i jadła je, a Justin się uśmiechał – Oh, spójrz – Powiedziałam, spoglądając za Justina, gdzie były jakieś trzy inne małpki gatunku Nadine i szły w naszą stronę – Myślę, że też chcą trochę czekoladek – Zachichotałam.

Justin położył kilka na dłoni i zaoferował je innym małpkom. Zignorowały go i wskoczyły na jego ciało, dwie wspięły się na barki, a ostatnia została na ramieniu. Zachichotałam, kiedy zaczęły bawić się jego włosami i dziobać za ubrania.
- Myślę, że są jej rodzeństwem – Powiedziałam, kiedy jedna z małpek obwąchała Nadine i wydała skrzypiący dźwięk. Justin zaśmiał się, wyciągnął rękę, aby jedną pogłaskać, ale ona złapała za jego palec i zaczęła go żuć.

- To łaskocze – Zaśmiał się. Uśmiechnęłam się, na to jaki był zrelaksowany przebywając z nimi. Normalnie, goście byliby nerwowi i nie chcieliby ich dotykać, tak jak Selena w obecnej chwili. Piszczała i wygoniła jedną z małpek saimiri, a Jake musiał ją uspokajać.

W końcu usiedliśmy, pozwalając małpkom usiąść na nas i karmiliśmy je bananowymi czekoladkami – To jest bardziej zabawne, niż myślałem – Przyznał Justin. Spojrzałam na niego. Pozwalał Nadine trzymać się jego szyi – Tutaj jest inaczej – Dodał.
- Taa, w większości podobnych miejsc nie możesz wejść w bezpośredni kontakt ze zwierzętami, ludzie zawsze przyjmują, że one nas zabiją – Westchnęłam – Jeśli jesteś spokojny wobec nich i traktujesz je z szacunkiem, nie zranią cię. Ludzie tego nie rozumieją.
- Yo, ludzie – Powiedział Jake, stojąc za mną. Odwróciłam się, aby na niego spojrzeć – Zabieram Selenę z powrotem, jest trochę wstrząśnięta.
Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na Selenę, która dumnie kroczyła, zła, utykając nieznacznie na złamanej szpilce – Co się stało? – Zapytałam. Jake wskazał na kapucynki – Oh – Zachichotałam – Są czasem bezczelne.

- Yeah, ciągnęły jej spódnicę i jedna połamała obcas – Zaśmiał się – Lubią cię – Powiedział Jake do Justina, na którym siedziały trzy małpki. Uśmiechnął się.
- A ja lubię je.
- To zazwyczaj jest kluczem, jeśli ty je lubisz, one ciebie też. To proste – Zaśmiał się – Okej, Mia. Masz broń, nie używaj jej, dopóki nie będziesz musiała, wrócę za czterdzieści minut – Powiedział i pobiegł, aby złapać Selene.
Zaśmiałam się, kiedy Nadine upadła do tyłu i wyglądała, jakby zemdlała na kolanach Justina – Wydaje mi się, że podobasz się Nadine – Uśmiechnęłam się głupkowato, a on zaśmiał się i delikatnie pogłaskał jej głowę – Nie mam pojęcia gdzie podziewają się większe małpy, normalnie czekają wieki, żeby się pokazać.
- Czy większe osobniki są niebezpieczne? – Zapytał.
- Te najbardziej groźne trzymamy pod specjalnym nadzorem, w ośrodkach na wschodzie, ale nigdy nie wiesz – Powiedziała, dając czekoladki Timmyemu, bratu Nadine – Każda małpka została albo uratowana, albo trzymamy ją tu w celu hodowli, jeśli ich liczba w danym obszarze spada. Dlatego właśnie, nie trzymamy ich w klatkach, inaczej trudno by było im żyć w zniewoleni – Wyjaśniłam.
- Wszystkie z nich są odratowane? – Zapytał zszokowany.
- Nie. Mama Nadine była uratowana i jej tata przyszedł do zagrody za nią – Wyjaśniłam – Próbujemy odtworzyć ich grupę, zanim je wypuścimy.
- Grupę? – Zapytał Justin.

- Ta, zazwyczaj jest jeden osobnik płci męskiej i jakoś cztery lub pięć płci żeńskiej. Wtedy każda małpka płci żeńskiej ma dziecko z osobnikiem przeciwnej płci – Wyjaśniłam, kiedy Timmy wpełznął na moje kolana i wsadził głowę w paczkę po czekoladkach.
- Dużo o nich wiesz – Powiedział cicho Justin.
- Większości rzeczy dowiadujesz się po upływie jakiegoś czasu – Uśmiechnęłam się. Spojrzałam w górę i zobaczyłam, że obserwuje mnie z dziwnym błyskiem w oku – Co? – Zapytałam z uśmiechem.
- Nic, to ciekawe rozmawiać z kimś, kto wie tak dużo o czymś, co nie jest materialistyczne – Uśmiechnął się, spoglądając w dół – Pamiętam, jak pierwszy raz spotkałem Selene, w zasadzie jeden z pierwszych razy i mówiła mi wszystko co wiedziała o butach i lakierach do paznokci. Myślę, że nie wiedziała co robi, ale to było … dziwne.

- Czyli jest całkowicie materialistką? – Zapytałam, a on przytaknął – Wow.
- Taaa, nigdy nie odbyliśmy rozmowy bez zaczepienia o temat zakupów, albo gdzie się wybierzemy w przyszłe wakacje – Powiedział, kiedy Sophie, inna małpka, wspięła się na jego ramię.
- Do kitu – Wydęłam wargi, a on spojrzał na mnie i zaczął się śmiać – Co! – Zapytałam.
- Jesteś taka sarkastyczna – Oskarżył mnie, wciąż się śmiejąc.
- Zamknij się! Chciałam być miła – Powiedziałam, próbując być niegrzeczna, ale moja próba zakończyła się chichotem. Zaśmiał się ze mnie – Więc, dlaczego zerwaliście? – Zapytałam.
- Ja .. w zasadzie .. ona … szczerze? Nie wiem – Przyznał – Jednego dnia było dobrze, kolejnego dnia była zdystansowana do mnie i bam, jestem singlem – Zaśmiał się lekko.
- Wciąż cię to smuci? – Zapytałam, widząc jak unika patrzenia na mnie.
- Nie, to jest po prostu trudne, żeby całkowicie się oswoić, kiedy ona zawraca mi dupę cały czas – Wymamrotał, a ja wybuchłam śmiechem – Przestań się ze mnie śmiać, próbuję być poważny – Zachichotał, a w tym samym momencie Nadine wetknęła swoją dłoń do ust Justina – Ugh – Wyjął ją, plując – Dzięki za to – Zaśmiał się, kiedy pisnęła.
- To kochane – Zachichotałam – Miałbyś coś przeciwko, gdybym zrobiła wam zdjęcie? – Zapytałam.
- Czekaj, zrób je moim telefonem, chcę je wstawić na instagrama – Powiedział, przeszukując kieszenie i wyciągając swojego białego iPhone, podał mi go. Wcisnęłam ikonkę aparatu i przytrzymałam telefon przed szczerzącym się Justinem. Zachichotałam, kiedy Nadine trzymała obok jego twarzy, a Sophie przylgnęła do jego prawego ramienia.

- Słodko – Powiedziałam, robiąc kilka zdjęć, żeby mógł wybrać, które podoba mu się najlepiej. Podałam mu z powrotem telefon.
- Chcesz, żebym zrobił tobie też? – Zapytał.
- Nie nie nie – Odpowiedziałam szybko.
- Awwh, dawaj – Zagruchał. Zassałam wargi, ale chwile po tym i tak się uśmiechnęłam.
- Okej – Powiedziałam i przerzuciłam włosy na ramiona i uśmiechnęłam się, kiedy Timmy złapał za moją koszulę i spojrzał ma mnie. Justin zrobił zdjęcie i patrzył na nie przez jakiś czas – Co? Aż tak źle? Pokaż mi to – Powiedziałam szybko.
- Nie, nie jest złe – Uśmiechnął się i pokazał mi zdjęcie przedstawiające uśmiechniętą mnie i Timmiego trzymającego się mojej koszuli i patrzącego na mnie – Podoba mi się – Dodał.
Uśmiechnęłam się, patrząc w górę na niego i z powrotem na zdjęcie – Wyślij mi je – Otworzył nową wiadomość i wysłał mi zdjęcie. Telefon zawibrował w mojej kieszeni – Dzięki.
- Uhmm .. pracujesz codziennie? – Zapytał.

- Yeah, ale nie każdego wieczoru – Powiedziałam, związując włosy w kita – Mam czasem wolne wieczory, kiedy zrobię dużo w ciągu dnia – Uśmiechnęłam się.
- C-czy, mając wolny wieczór chcesz ..
- Jestem z powrotem, ludzie! – Dobiegł nas głos Jake – Chodźmy, jest cholernie gorąco – Spojrzałam na Jake i wstałam, a Timmy wskoczył z moich kolan na drzewo. Kiedy Justin zrobił to samo co ja, jednak Spohie uczepiła się go – Odpuść Sophie, chcę iść na basen – Krzyknął żartobliwie. Małpka zapiszczała i wskoczyła na drzewo.
- O to mi chodziło – Zachichotał. Spojrzałam z powrotem na Justina, który patrzył w ziemię- Wszystko okej? – Zapytałam. Spojrzał na mnie, posyłając uśmiech i przytakując. Nie uwierzyłam w to, ale odpuściłam temat.

Jazda z powrotem była relaksująca. Miałam opartą głowę o zagłówek i słuchałam muzyki, która leciała w radiu, kiedy chłopacy rozmawiali o czymś, ale nie zwracałam na to uwagi.
W końcu dojechaliśmy i zaparkowaliśmy Land Rovera, a Justin wyszedł i na mnie zaczekał – Zobaczymy się później, Jake – Pomachałam mu.
- Na razie stary – Uśmiechnął się i zasalutował Justinowi, który uśmiechnął się w odpowiedzi, a potem odszedł w innym kierunku. Opróżniłam samochód z butelek z wodą i apteczką pierwszej pomocy, ruszyłam w stronę Justina.
- Naprawdę dobrze sobie radziłeś z małpkami – Pogratulowałam, kiedy weszliśmy do środka.
- Dzięki.

- Strata dla Seleny, może następnym razem ubierze się bardziej odpowiednio – Zachichotałam, a on się uśmiechnął – Poczekaj – Powiedziałam i wsunęłam się do pokoju dla personelu, odkładając ekwipunek, po czym wyszłam.
- Um, p-pracujesz dziś wieczorem? – Zapytał Justin, pocierając bok głowy, ręką.
- Nie sądzę, ale sprawdzę .. a co?
- Myślałem, że może… zechcesz zjeść coś ze mną – Powiedział cicho.
- Zapraszasz mnie? – Zachichotałam.
- N-nie ja tylko.. tylko pytałem, um – Powiedział szybko, gubiąc się w słowach i spoglądając na dół.
- Justin! – Syknęłam z uśmiechem – Wyluzuj, żartowałam – Uśmiechnęłam się. Odetchną z ulgą – Nieformalny, czy formalny strój? Zapytałam.
- To znaczy „tak”? – Zapytał, na co ja przytaknęłam – Okej – Wyszczerzył zęby w uśmiechu – Um, nieformalny – Dodał.
- Dobra – Powiedziałam, przeczesując palcami włosy – W restauracji, tak? – Skinął głową – O której godzinie?
- Um .. siódma?
- Okej, widzimy się na miejscu – Puściłam mu oczko, pstrykając go w brodę – Pa! – Zaćwierkałam i opuściłam budynek, wracając do swojego apartamentu, gdzie od razu udałam się pod zimny prysznic. Muszę zdążyć do siódmej.






jutro sprawdzę błędy!

PS: Proszę, zapisujcie się w zakładce "INFORMED" jeżeli chcecie być informowani, a nie w komentarzach pod postem, ułatwilibyście mi życie! kocham!

EDIT: Witam w piękne, sobotnie popołudnie :) Wydaje mi się, że poprawiłam wszystkie błędy, dodałam także hiperłącza , więc możecie sprawdzić, jak wyglądają poszczególne gatunki małpek!

Po lewej stronie są linki do oficjalnego trailera i wideo promocyjnego, warto zobaczyć! Autorka dodała także playlistę, tym razem całą płytę Ariany Hrande - Yours Truly (którą serdecznie polecam!), wszystko w linach po lewej.

Do zobaczenia za tydzień!

PS: NAWET NIE WIECIE CO WAS CZEKA W DALSZYCH ROZDZIAŁACH HAHAHA

14 komentarzy:

  1. Kocham to!
    naprawde świetnie tlumaczysz i milo to sie czyta! :)
    rozdzial świetny!
    uwielbiam takiego Justina!
    wstydliwy, zabawny, mily, uroczy, no kocham go po proatu hah :3
    nie moge sie doczekac kolejnego!

    dziekuje, ze tlumaczysz! jestes swietna<3
    @luuv_my_riri :) xx
    +dziekuje za poinformowanie o rozdziale xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa,tto jest cudownne. Jejku ta scena z malpkami była urocza *.* czekam nn :)) @forevermindSWAG

    OdpowiedzUsuń
  3. cudowny ! @bubstux

    OdpowiedzUsuń
  4. To opowiadanie jest ahieicffiwjdxcjss!!! *.*
    Nie mogę doczekać się nexta ! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak słodko z tymi małpkami, cały czas miałam uśmiech na twarzy ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Początki są trudne w opowiadaniach, poznawanie się itp. ale jak n razie robi się ciekawiej więc czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny rozdział <3
    zapraszam na moje tlumaczenie na; sister-tlumaczenie-pl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Taki słodki rozdział *.*czekam na następny @Yo_Nigga__

    OdpowiedzUsuń
  9. Zobaczyłam Shay w nagłówku i przepadłam :D jak tylko dokończę tłumaczenie rozdziału, zabieram się za czytanie. pozdrawiam i zapraszam do mnie :) x
    http://tlumaczenie-precious.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. przeczytałam i już wiem, że będę czytać :) informujesz? jeśli tak, to @nightsincanada
    przy okazji zapraszam do siebie http://tlumaczenie-precious.blogspot.com
    x

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny ! czekam nn

    OdpowiedzUsuń

Statystyka

Obserwatorzy