Zatrzasnęłam
drzwi apartamentu, zamykając je na klucz. Odwróciłam się i podążyłam prosto,
ścieżką, próbując związać swoje włosy w kitka, trzymając telefon w buzi. Kiedy
skończyłam poprawiać włosy, zaczął dzwonić mój telefon.
Wyciągnęłam
go z buzi i spojrzałam na godzinę. Była dokładnie dziesiąta rano. W dodatku
dzwonił Justin .. wow .. chętny bóbr. Przejechałam palcem po ekranie i
przyłożyłam telefon do ucha – Halo?
- Hej, uhm
.. jesteśmy gotowi – Powiedział powoli. Uśmiechnęłam się i ściągnęłam brwi.
- Uh, okej.
Właśnie idę. Będę za pięć minut – Powiedziałam, po czym się rozłączyłam.
Westchnęłam
i cicho pod nosem, przeklnęłam upał. Dotarłam do centrum, kiedy mieli już cały
sprzęt potrzebny na safari. W środku była poczekalnia dla gości, więc zgaduję,
że właśnie tam był Justin i … Ryan? Wydaje mi się, że to był Ryan.
Popchnęłam
drzwi, otwierając je i poczułam zimne powietrze z klimatyzacji, które
owiało moją twarz. Z okna, po drugiej
stronie pokoju, można było zobaczyć otwartą przestrzeń dla zwierząt, po której
mogą chodzić. W każdym centrum stało po dwóch strażników, z dużymi karabinami,
którzy obserwowali otoczenie, ponieważ było to jedyne wejście i wyjście z
obozowiska i safari.
Każde pole
namiotowe było ogrodzone drutem kolczastym, aby nie doszło do sytuacji, w
której będą ofiary śmiertelne. Nie to, żeby żadne ze zwierząt i tak nie
zbliżyło się do ogrodzenia – Hej – Uśmiechnęłam się do Dory, recepcjonistki. To
ona organizuje całe zwiedzanie. Uśmiechnęła się do mnie, kładąc papiery na
biurko.
- Jake dziś
z tobą idzie, więc będzie niósł cały sprzęt i kierował Land Roverem – Wyjaśniła
– Twój tata wciąż myśli, że jesteś za młoda – Zachichotała. Przysięgam, że coś
jest między nią, a moim tatą.
- Oh, w
porządku – Mruknęłam, odsuwając kartki po tym, jak podpisałam, że biorę całą
odpowiedzialność za gości – Są tu? – Zapytałam.
- Tak,
wypełnili wszystkie papiery, więc możecie iść – Powiedziała i odrzuciła swojego
długiego kitka w kolorze blond z ramion – Jake też jest gotowy – Dodała.
Wymamrotałam tylko ciche „okej” i udałam się do poczekalni. Popchnęłam drzwi.
Pokój był zapełniony ludźmi, przeważnie parami, około pięćdziesiątki.
Rozejrzałam się, szukając Justina i kolejnego białego chłopaka – Hej –
Powiedział ktoś za mną. Podskoczyłam i odwróciłam się, zauważając Justina,
który stał z nieśmiałym uśmiechem na twarzy.
- Jezu
Chryste – Wymamrotałam, i położyłam dłonie na głowę – Hej – Odpowiedziałam z
uśmiechem, po tym jak uspokoiłam się po małym zawale serca.
- Jesteście
z Ryanem gotowi? – Zapytałam, na co on zachichotał.
- To jest
Ryan – Uśmiechnął się – i mamy małą .. zmianę planu – Cicho dodał. Otworzyłam
usta, żeby zapytać dlaczego, ale mi przerwano.
- Justin,
idziemy już? – Powiedziała Selena, podchodząc i stając za nim. Skinęłam głową w
zrozumieniu, kiedy posłał mi bezradny wzrok. Justin spojrzał za siebie, na nią,
a potem znów na mnie.
- Ta,
idziemy już – Uśmiechnęłam się – Cześć – Dodałam, wciąż uśmiechając się w jej
stronę. Otrzymałam jedynie wąski uśmiech. Jej duże, ciemne okulary ukrywały
przede mną jej oczy – Zabrałaś ze sobą jakieś inne buty? – Zapytałam, patrząc w
dół, na jej szpilki.
- Idziemy
posiedzieć, więc nie – Powiedziała prosto. Zamrugałam kilka razy w zmieszaniu.
- Jasne.
Więc, jeśli chcecie iść, to tędy – Powiedziałam, wskazując na podwójne drzwi po
mojej prawej – Będę zaraz za wami – Dodałam. Justin przytaknął i zaczął iść,
Selena udała się za nim i zaczęła o czymś mówić.
Weszłam do
miejsca dla personelu i zabrałam przenośną lodówkę, napełniając ją owocami i
butelkami z wolą i lodem. Zabrałam pierwszą lepszą apteczkę pierwszej pomocy i
parę kul, dla ostrożności i udałam się w stronę podwójnych drzwi, tam gdzie
czekał Justin i Selena.
Uśmiechnęłam
się, mijając ich i idąc do Jake, który tankował samochód – Hej – Powiedziałam,
przybijając mu piątkę.
- Kim są
nasze dzisiejsze ofiary? – Zapytał swoim cudownym, australijskim akcentem, a w
tle leciało „Versace” Drake.
- To jest
Justin i Selena – Powiedziałam, pokazując na każdego z nich.
- Justin
Bieber, prawda? – Zapytał Jake, a Justin przytaknął – Moja siostra jest twoją
wielką fanką, stary – Powiedział, potrząsając ręką Justina, który wyszczerzył
zęby w uśmiechu. Awwwh – I .. – Powiedział Jake, patrząc na Selene.
- Selena –
Powiedziała z uśmiechem – Selena Gomez – Dodała. Ukryłam uśmiech, biorąc
przenośną lodówkę i wkładając ją do bagażnika razem z apteczką i kulami. Przez
chwile zapadła cisza – Jestem aktorką? – Dodała.
- Chyba nie
spotkałem się wcześniej z wynikiem twojej pracy – Powiedział Jake, usłyszałam
jak ktoś wciąga głośno powietrze i odwróciłam się, by zobaczyć Justina ze
złośliwym uśmieszkiem, patrzącego na ziemię i Selenę z otwartą buzią –
Żartowałem – Zaśmiał się Jake.
Selena
zadrwiła i podeszła do samochodu, szarpiąc za drzwi samochodu i wchodząc do
niego – Okej .. więc – Powiedział Jake, czując się niezręcznie. Wszyscy
weszliśmy do samochodu, a klimatyzacja ostudziła nasze ciała. Jake podał mi
karabin, żebym trzymała.
- Więc, co
będziemy oglądać? – Zapytał Justin z tyłu.
- Jedziemy
do sektora ósmego, to jakieś … piętnaście mil stąd, są tam wszystkie małpy –
Powiedział Jake, kiedy patrzyłam przez okno.
- Poważnie?
Możemy podejść blisko? – Zapytał Justin, a ja uśmiechnęłam się do siebie.
- Ta, samochodem
musimy się tam tylko dostać. Możemy ich dotknąć – Wyjaśnił Jake, a piosenka
zmieniła się na „Made In The USA” Demi Lovato.
- Ugh,
genialnie – Usłyszałam, sarkastyczny komentarz Seleny.
- Chcesz,
żeby zmienił stację muzyczną? – Zapytał Jake.
- Nie, jest
okej – Odpowiedziała gorzko. W samochodzie zapanowała trochę niezręczna cisza,
zakłócała ją tylko cicha muzyka w tle. Jechaliśmy osiemdziesiąt (jakieś 130
km/h) mil na godzinę, prosto zniszczoną drogą. Kurz utworzył niewielką obłoczkę
dymu, kiedy przejechaliśmy.
Jake zerkną
na mnie, robiąc dziwną minę. Odpowiedziałam tym samym, po czym odwróciłam się
za siebie. Justin patrzył przez okno, miał złożone ręce i podpierał na nich
brodę. Ciekawe dlaczego Ryan nie mógł jechać z nami.
W końcu
dojechaliśmy do sektora ósmego, gdzie wisiała wielka ósemka na słupie – Wow –
Usłyszałam Justina, kiedy zbliżaliśmy się do wielkiego lasu deszczowego, gdzie
drzewa tak naprawdę rosły tak, jak chciały – Jak? – Zapytał.
- Oryginalnie,
właśnie tutaj było źródło, jest dziesięć innych w pobliżu, ale to było
najmniejsze, więc pomyśleliśmy, że to najlepsze miejsce dla małp. Mają tu
czystą wodę i drzewa – Wyjaśnił Jake, wyciągając rękę po karabin. Podałam ją mu
i otworzyłam drzwi.
- Przepisy
bezpieczeństwa – Zaczął Jake, kiedy staliśmy wszyscy na zewnątrz samochodu,
jakieś piętnaście metrów od wejścia do dżungli – Wszystko luźne, proszę
zwiążcie. Upewnijcie się, że telefony są schowane i inne cenne rzeczy ukryte –
Powiedział Jake, przeczesując włosy palcami. Przyglądałam się w ciszy, jak
Justin i Selena wkładają cenne rzeczy w różne miejsca – Również, jeśli któraś z
małp spróbuje do ciebie podejść, nie róbcie żadnych gwałtownych ruchów … biją –
Dodał Jake, a ja westchnęłam potrząsając głową, kiedy Justin rozszerzył oczy.
- On
żartuje, są naprawdę przyjazne, jeśli jesteś dla nich miły – Powiedziałam,
popychając Jake za ramię, na co się zaśmiał – Chodźmy.
Zaczęliśmy
iść w stronę wejścia do dżungli – Więc wiesz o nich dużo? – Zapytał Justin,
idąc obok mnie.
- Ta, wiele
z nich jest tutaj od kiedy miałam siedem lat – Uśmiechnęłam się.
- To
świetnie – Uśmiechnął się, a ja zachichotałam – Jak blisko możemy podejść? –
Dodał, kiedy zatrzymaliśmy się na polanie, drzewa stały i liście zwisały nad
nami, a wszędzie panowała cisza .. Prawdopodobnie obserwują nas – Są tutaj?
- Bądź
cierpliwy – Zachichotałam z Jakem. Sięgnęłam do kieszeni i wyciągnęłam paczkę
czekoladek bananowych, które były tak naprawdę suszonymi bananami oblanymi
czekoladą. Wiedziałam, że to były ulubione Nadine, jednej z najmłodszych małpek
rasy sajmiri.
- Nadine –
Zagruchałam, a mój głos odbił się echem. Potrząsnęłam paczką i czekałam. Paczka
zaszeleściła i Nadine zeskoczyła z gałęzi na ziemię, stając obok Justina po
prawej stronie, na co on podskoczył. Zachichotałam, kiedy kierowała się w naszą
stronę na czworaka, a jej ogon wisiał w powietrzu i kręcił się na wszystkie
strony – Hej – Uśmiechnęłam się, kiedy podeszła. Wyciągnęłam paczkę i wysypałam
na podłogę kilka czekoladek.
Usiadła i
podniosła je, wkładając sobie do buzi obiema rękami – Jest urocza, prawda? –
Uśmiechnęłam się do Justina, po czym
znów odwróciłam się w jej kierunku. Zauważyłam, że Selena słucha, co Jake
opowiada o rożnych typach małp, jakie tu mamy.
- Ta –
Zgodził się. Ponownie potrząsnęłam paczką a Nadine na mnie spojrzała.
Poklepałam ramię, a ona podskoczyła metr w górę i wylądowała na nim – Mogę ją
nakarmić? – Zapytał, a ja przytaknęłam i podałam mu paczkę.
- Nadine, to
jest Justin – Powiedziałam dziecięcym głosem. Spojrzała na niego, jej oczy
szybko przeskanowały jego ciało – Po prostu połóż to na ręce – Powiedziałam
delikatnie do Justina. Połóżył czekoladki na dłoni i trzymał przed nią.
Brała jedną
po drugiej i jadła je, a Justin się uśmiechał – Oh, spójrz – Powiedziałam,
spoglądając za Justina, gdzie były jakieś trzy inne małpki gatunku Nadine i
szły w naszą stronę – Myślę, że też chcą trochę czekoladek – Zachichotałam.
Justin
położył kilka na dłoni i zaoferował je innym małpkom. Zignorowały go i
wskoczyły na jego ciało, dwie wspięły się na barki, a ostatnia została na
ramieniu. Zachichotałam, kiedy zaczęły bawić się jego włosami i dziobać za
ubrania.
- Myślę, że
są jej rodzeństwem – Powiedziałam, kiedy jedna z małpek obwąchała Nadine i
wydała skrzypiący dźwięk. Justin zaśmiał się, wyciągnął rękę, aby jedną
pogłaskać, ale ona złapała za jego palec i zaczęła go żuć.
- To
łaskocze – Zaśmiał się. Uśmiechnęłam się, na to jaki był zrelaksowany
przebywając z nimi. Normalnie, goście byliby nerwowi i nie chcieliby ich
dotykać, tak jak Selena w obecnej chwili. Piszczała i wygoniła jedną z małpek
saimiri, a Jake musiał ją uspokajać.
W końcu
usiedliśmy, pozwalając małpkom usiąść na nas i karmiliśmy je bananowymi
czekoladkami – To jest bardziej zabawne, niż myślałem – Przyznał Justin.
Spojrzałam na niego. Pozwalał Nadine trzymać się jego szyi – Tutaj jest inaczej
– Dodał.
- Taa, w
większości podobnych miejsc nie możesz wejść w bezpośredni kontakt ze
zwierzętami, ludzie zawsze przyjmują, że one nas zabiją – Westchnęłam – Jeśli
jesteś spokojny wobec nich i traktujesz je z szacunkiem, nie zranią cię. Ludzie
tego nie rozumieją.
- Yo, ludzie
– Powiedział Jake, stojąc za mną. Odwróciłam się, aby na niego spojrzeć –
Zabieram Selenę z powrotem, jest trochę wstrząśnięta.
Zmarszczyłam
brwi i spojrzałam na Selenę, która dumnie kroczyła, zła, utykając nieznacznie
na złamanej szpilce – Co się stało? – Zapytałam. Jake wskazał na kapucynki – Oh
– Zachichotałam – Są czasem bezczelne.
- Yeah,
ciągnęły jej spódnicę i jedna połamała obcas – Zaśmiał się – Lubią cię –
Powiedział Jake do Justina, na którym siedziały trzy małpki. Uśmiechnął się.
- A ja lubię
je.
- To
zazwyczaj jest kluczem, jeśli ty je lubisz, one ciebie też. To proste – Zaśmiał
się – Okej, Mia. Masz broń, nie używaj jej, dopóki nie będziesz musiała, wrócę
za czterdzieści minut – Powiedział i pobiegł, aby złapać Selene.
Zaśmiałam
się, kiedy Nadine upadła do tyłu i wyglądała, jakby zemdlała na kolanach
Justina – Wydaje mi się, że podobasz się Nadine – Uśmiechnęłam się głupkowato,
a on zaśmiał się i delikatnie pogłaskał jej głowę – Nie mam pojęcia gdzie
podziewają się większe małpy, normalnie czekają wieki, żeby się pokazać.
- Czy
większe osobniki są niebezpieczne? – Zapytał.
- Te
najbardziej groźne trzymamy pod specjalnym nadzorem, w ośrodkach na wschodzie,
ale nigdy nie wiesz – Powiedziała, dając czekoladki Timmyemu, bratu Nadine –
Każda małpka została albo uratowana, albo trzymamy ją tu w celu hodowli, jeśli
ich liczba w danym obszarze spada. Dlatego właśnie, nie trzymamy ich w
klatkach, inaczej trudno by było im żyć w zniewoleni – Wyjaśniłam.
- Wszystkie
z nich są odratowane? – Zapytał zszokowany.
- Nie. Mama
Nadine była uratowana i jej tata przyszedł do zagrody za nią – Wyjaśniłam –
Próbujemy odtworzyć ich grupę, zanim je wypuścimy.
- Grupę? –
Zapytał Justin.
- Ta,
zazwyczaj jest jeden osobnik płci męskiej i jakoś cztery lub pięć płci
żeńskiej. Wtedy każda małpka płci żeńskiej ma dziecko z osobnikiem przeciwnej
płci – Wyjaśniłam, kiedy Timmy wpełznął na moje kolana i wsadził głowę w paczkę
po czekoladkach.
- Dużo o
nich wiesz – Powiedział cicho Justin.
- Większości
rzeczy dowiadujesz się po upływie jakiegoś czasu – Uśmiechnęłam się. Spojrzałam
w górę i zobaczyłam, że obserwuje mnie z dziwnym błyskiem w oku – Co? – Zapytałam
z uśmiechem.
- Nic, to
ciekawe rozmawiać z kimś, kto wie tak dużo o czymś, co nie jest
materialistyczne – Uśmiechnął się, spoglądając w dół – Pamiętam, jak pierwszy
raz spotkałem Selene, w zasadzie jeden z pierwszych razy i mówiła mi wszystko
co wiedziała o butach i lakierach do paznokci. Myślę, że nie wiedziała co robi,
ale to było … dziwne.
- Czyli jest
całkowicie materialistką? – Zapytałam, a on przytaknął – Wow.
- Taaa,
nigdy nie odbyliśmy rozmowy bez zaczepienia o temat zakupów, albo gdzie się
wybierzemy w przyszłe wakacje – Powiedział, kiedy Sophie, inna małpka, wspięła
się na jego ramię.
- Do kitu –
Wydęłam wargi, a on spojrzał na mnie i zaczął się śmiać – Co! – Zapytałam.
- Jesteś
taka sarkastyczna – Oskarżył mnie, wciąż się śmiejąc.
- Zamknij
się! Chciałam być miła – Powiedziałam, próbując być niegrzeczna, ale moja próba
zakończyła się chichotem. Zaśmiał się ze mnie – Więc, dlaczego zerwaliście? –
Zapytałam.
- Ja .. w
zasadzie .. ona … szczerze? Nie wiem – Przyznał – Jednego dnia było dobrze,
kolejnego dnia była zdystansowana do mnie i bam, jestem singlem – Zaśmiał się
lekko.
- Wciąż cię
to smuci? – Zapytałam, widząc jak unika patrzenia na mnie.
- Nie, to
jest po prostu trudne, żeby całkowicie się oswoić, kiedy ona zawraca mi dupę
cały czas – Wymamrotał, a ja wybuchłam śmiechem – Przestań się ze mnie śmiać,
próbuję być poważny – Zachichotał, a w tym samym momencie Nadine wetknęła swoją
dłoń do ust Justina – Ugh – Wyjął ją, plując – Dzięki za to – Zaśmiał się,
kiedy pisnęła.
- To kochane
– Zachichotałam – Miałbyś coś przeciwko, gdybym zrobiła wam zdjęcie? –
Zapytałam.
- Czekaj,
zrób je moim telefonem, chcę je wstawić na instagrama – Powiedział,
przeszukując kieszenie i wyciągając swojego białego iPhone, podał mi go.
Wcisnęłam ikonkę aparatu i przytrzymałam telefon przed szczerzącym się
Justinem. Zachichotałam, kiedy Nadine trzymała obok jego twarzy, a Sophie
przylgnęła do jego prawego ramienia.
- Słodko –
Powiedziałam, robiąc kilka zdjęć, żeby mógł wybrać, które podoba mu się
najlepiej. Podałam mu z powrotem telefon.
- Chcesz,
żebym zrobił tobie też? – Zapytał.
- Nie nie
nie – Odpowiedziałam szybko.
- Awwh,
dawaj – Zagruchał. Zassałam wargi, ale chwile po tym i tak się uśmiechnęłam.
- Okej –
Powiedziałam i przerzuciłam włosy na ramiona i uśmiechnęłam się, kiedy Timmy
złapał za moją koszulę i spojrzał ma mnie. Justin zrobił zdjęcie i patrzył na
nie przez jakiś czas – Co? Aż tak źle? Pokaż mi to – Powiedziałam szybko.
- Nie, nie
jest złe – Uśmiechnął się i pokazał mi zdjęcie przedstawiające uśmiechniętą
mnie i Timmiego trzymającego się mojej koszuli i patrzącego na mnie – Podoba mi
się – Dodał.
Uśmiechnęłam
się, patrząc w górę na niego i z powrotem na zdjęcie – Wyślij mi je – Otworzył
nową wiadomość i wysłał mi zdjęcie. Telefon zawibrował w mojej kieszeni –
Dzięki.
- Uhmm ..
pracujesz codziennie? – Zapytał.
- Yeah, ale
nie każdego wieczoru – Powiedziałam, związując włosy w kita – Mam czasem wolne
wieczory, kiedy zrobię dużo w ciągu dnia – Uśmiechnęłam się.
- C-czy,
mając wolny wieczór chcesz ..
- Jestem z
powrotem, ludzie! – Dobiegł nas głos Jake – Chodźmy, jest cholernie gorąco –
Spojrzałam na Jake i wstałam, a Timmy wskoczył z moich kolan na drzewo. Kiedy
Justin zrobił to samo co ja, jednak Spohie uczepiła się go – Odpuść Sophie,
chcę iść na basen – Krzyknął żartobliwie. Małpka zapiszczała i wskoczyła na
drzewo.
- O to mi
chodziło – Zachichotał. Spojrzałam z powrotem na Justina, który patrzył w
ziemię- Wszystko okej? – Zapytałam. Spojrzał na mnie, posyłając uśmiech i
przytakując. Nie uwierzyłam w to, ale odpuściłam temat.
Jazda z
powrotem była relaksująca. Miałam opartą głowę o zagłówek i słuchałam muzyki,
która leciała w radiu, kiedy chłopacy rozmawiali o czymś, ale nie zwracałam na
to uwagi.
W końcu
dojechaliśmy i zaparkowaliśmy Land Rovera, a Justin wyszedł i na mnie zaczekał
– Zobaczymy się później, Jake – Pomachałam mu.
- Na razie
stary – Uśmiechnął się i zasalutował Justinowi, który uśmiechnął się w
odpowiedzi, a potem odszedł w innym kierunku. Opróżniłam samochód z butelek z
wodą i apteczką pierwszej pomocy, ruszyłam w stronę Justina.
- Naprawdę
dobrze sobie radziłeś z małpkami – Pogratulowałam, kiedy weszliśmy do środka.
- Dzięki.
- Strata dla
Seleny, może następnym razem ubierze się bardziej odpowiednio – Zachichotałam,
a on się uśmiechnął – Poczekaj – Powiedziałam i wsunęłam się do pokoju dla
personelu, odkładając ekwipunek, po czym wyszłam.
- Um,
p-pracujesz dziś wieczorem? – Zapytał Justin, pocierając bok głowy, ręką.
- Nie sądzę,
ale sprawdzę .. a co?
- Myślałem,
że może… zechcesz zjeść coś ze mną – Powiedział cicho.
- Zapraszasz
mnie? – Zachichotałam.
- N-nie ja
tylko.. tylko pytałem, um – Powiedział szybko, gubiąc się w słowach i
spoglądając na dół.
- Justin! –
Syknęłam z uśmiechem – Wyluzuj, żartowałam – Uśmiechnęłam się. Odetchną z ulgą
– Nieformalny, czy formalny strój? Zapytałam.
- To znaczy
„tak”? – Zapytał, na co ja przytaknęłam – Okej – Wyszczerzył zęby w uśmiechu –
Um, nieformalny – Dodał.
- Dobra –
Powiedziałam, przeczesując palcami włosy – W restauracji, tak? – Skinął głową –
O której godzinie?
- Um ..
siódma?
- Okej,
widzimy się na miejscu – Puściłam mu oczko, pstrykając go w brodę – Pa! –
Zaćwierkałam i opuściłam budynek, wracając do swojego apartamentu, gdzie od
razu udałam się pod zimny prysznic. Muszę zdążyć do siódmej.
PS: Proszę, zapisujcie się w zakładce "INFORMED" jeżeli chcecie być informowani, a nie w komentarzach pod postem, ułatwilibyście mi życie! kocham!
EDIT: Witam w piękne, sobotnie popołudnie :) Wydaje mi się, że poprawiłam wszystkie błędy, dodałam także hiperłącza , więc możecie sprawdzić, jak wyglądają poszczególne gatunki małpek!
Po lewej stronie są linki do oficjalnego trailera i wideo promocyjnego, warto zobaczyć! Autorka dodała także playlistę, tym razem całą płytę Ariany Hrande - Yours Truly (którą serdecznie polecam!), wszystko w linach po lewej.
Do zobaczenia za tydzień!
PS: NAWET NIE WIECIE CO WAS CZEKA W DALSZYCH ROZDZIAŁACH HAHAHA
Po lewej stronie są linki do oficjalnego trailera i wideo promocyjnego, warto zobaczyć! Autorka dodała także playlistę, tym razem całą płytę Ariany Hrande - Yours Truly (którą serdecznie polecam!), wszystko w linach po lewej.
Do zobaczenia za tydzień!
PS: NAWET NIE WIECIE CO WAS CZEKA W DALSZYCH ROZDZIAŁACH HAHAHA
Kocham to!
OdpowiedzUsuńnaprawde świetnie tlumaczysz i milo to sie czyta! :)
rozdzial świetny!
uwielbiam takiego Justina!
wstydliwy, zabawny, mily, uroczy, no kocham go po proatu hah :3
nie moge sie doczekac kolejnego!
dziekuje, ze tlumaczysz! jestes swietna<3
@luuv_my_riri :) xx
+dziekuje za poinformowanie o rozdziale xx
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa,tto jest cudownne. Jejku ta scena z malpkami była urocza *.* czekam nn :)) @forevermindSWAG
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział *-*
OdpowiedzUsuńcudowny ! @bubstux
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest ahieicffiwjdxcjss!!! *.*
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się nexta ! <3
Jak słodko z tymi małpkami, cały czas miałam uśmiech na twarzy ♥
OdpowiedzUsuńPoczątki są trudne w opowiadaniach, poznawanie się itp. ale jak n razie robi się ciekawiej więc czekam nn
OdpowiedzUsuńświetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńzapraszam na moje tlumaczenie na; sister-tlumaczenie-pl.blogspot.com
Taki słodki rozdział *.*czekam na następny @Yo_Nigga__
OdpowiedzUsuńZobaczyłam Shay w nagłówku i przepadłam :D jak tylko dokończę tłumaczenie rozdziału, zabieram się za czytanie. pozdrawiam i zapraszam do mnie :) x
OdpowiedzUsuńhttp://tlumaczenie-precious.blogspot.com
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńprzeczytałam i już wiem, że będę czytać :) informujesz? jeśli tak, to @nightsincanada
OdpowiedzUsuńprzy okazji zapraszam do siebie http://tlumaczenie-precious.blogspot.com
x
Świetny ! czekam nn
OdpowiedzUsuńGenialny jak zawsze <3
OdpowiedzUsuń